» Blog » Młot Bojowy - cios drugi.
22-07-2010 00:19

Młot Bojowy - cios drugi.

W działach: rpg, warhammer, inne, raport | Odsłony: 5

Młot Bojowy - cios drugi.
No i jednak przyszli. I jeszcze pojawił się kolejny chętny do udziału w grze osobnik. Zupełnie zielony ;)

Na początku stanowił jedynie widza - przyglądał się jak wygląda rozgrywka, obserwował i z rzadka podpytywał. Dzielił się też spostrzeżeniami i mówił, że inaczej sobie to wyobrażał. Bardzo mało inwazyjnie i właściwie był niezauważalny. Na koniec sesji stworzyliśmy postać, doszlifujemy ją przed następną sesją.

OK

Zostawiliśmy naszych wieśniaków na trakcie po aferze z przebierańcami. Mieli pewne pomysły ale jak zwykle zapomnieli o nich i wzięli się za wszystko jak zwykle od dupy strony :D

Po spokojnej nocy ruszyli traktem w kierunku MiddenhEim ;) Dzień zastał ich na niemal pustym trakcie - wszak pamiętajmy, iż kupcy są zniechęcani do podróży przez Strażników Dróg. Wieczorem dotarli do zajazdu. Trzy budynki, na wprost duża karczma, na prawo stajnie a za stajniami lokale socjalne dla pracowników. Po lewej tłum wozów. Plac wypełniony pachołkami niemal po brzegi. Tutaj zatrzymali się wszyscy ostrzeżeniu kupcy - bo gdzie mieli? Wszak dalej grasuje silna banda zwierzoludzi.

Chłopaki dziarsko wstąpili do środka i szybko zostali spławieni. Dostali michę, pozwolenie spania na sianie w stajni i wypad na zewnątrz bo w środku lepsi od nich miejsce zajmują. Spokojne żarcie, kontemplacja harmidru i... Znajoma gęba. Oto ze stajni wychodzi jeden ze Strażników Dróg napotkany dnia poprzedniego w patrolu. I gdzie idzie? Ano do wozów - tak, tych dwóch wozów. Zaparkowanych w tłumie innych. Ale ten jest pod obstawą - dwóch zbrojnych raczej mało czujnym okiem strzeże swojej własności.

Chłopaki oczywiście o wozach myślą już jako o własności "ich". Wszak obstawiali je, chronili własną skórą, a tu jacyś bandyci odebrali im ich należną krwawice.

No to kiełkuje się plan.

Obadanie terenu, wypatrzenie kilku ważnych punktów i plan gotowy.

Otto z Zygfrydem wywołali - późnym wieczorem - małe zamieszanie. Ot pyskówka z przepychanką i z wyzwiskami. Niedaleko wozów. W ty czasie niziołek Ralf dopada stajni - w której większość koni oraz pachołków innych już zdążyło się przygotować do snu - i wali do środka latarnią olejową. Jest sucho, upał, słoneczko grzeje więc wszystko zaczyna się ładnie hajcować. Wszyscy, także nasi "bohaterowie" biegiem alarm, tumult i harmider za wiadra i gasić. Oczywiście najpierw jakiś rezolutny służący pootwierał drzwi więc dzięki temu część koni ocalała. Szybko okazało się, że stajnię trzeba olać a trzeba ratować budynki gospodarcze, stojące niedaleko a mogące się zająć ogniem. Kto żyw do wiader, bosaków i innych narzędzi.

Tymczasem nasz rezolutny niziołek przekrada się pod wozami różnych kupców celem dotarcia do "naszych" wozów. No chłopaki nie wiedzieli co na nich jest. Wiedzieli, że stalowe, solidne skrzynie. Zawartości nie znali, a chcieli poznać.

Nizioł więc podpełzł, chciał wleźć na jeden z wozów a tu cap go ktoś za kark. Nakopał, nawrzucał i pociągnął do swoich. Dwóch oddelegowano do dania mu nauczki nie pchania nosa w nie swoje sprawy, a reszta wzmocniła straż przy wozach.

Nizioł leżał oćwiczony nieprzytomny gdzieś.

Tymczasem stajnia dogasała. Znaczy płomień i żar nadal były, ale już nie tak straszne jak w pełni. Gospodarcze budynki ocalone. A właściciel załamuje ręce. Podchodzi pachołek i tłumaczy. Bo widział, jak ktoś o małym wzroście podpala stajnię. Niziołek był jeden w karczmie - natychmiastowe poszukiwania.

Reszta chłopaków podzieliła zadania. Jedni siedzieli, krasnolud ma szukać Ralfa. W czasie gdy Jotunn odnalazł nieprzytomnego i skatowanego niziołka Zygfryd i Otto próbowali wytłumaczyć pachołkowi, że ten niziołek, z którym ich widziano, spłonął bo poszedł wcześniej spać. Pachoł nie bardzo kupił tą bajkę...

Jotunn spakował nieprzytomnego niziołą w płąszcz i tacha tobół. Do towarzyszy. Ale natknął się na poszukujących. Co to? Nic. Pokaż. Pokazał. I zrobiło się ciepło.

Chłopaki - poza Ottem - sprint do bramy, zrzut niziołka na glebę, odwalenie zasuwy, poderwanie niziołka i wypad poza palisadę. Za nimi zgraja pachołków. Wtem krzyki i "Zwierzoludzie atakują!" To rozdarł się Zygfryd, ale za palisadą nie chcieli ryzykować - wszak w okolicy grasuje banda a łuna płonącej stajni mogła bandę zwabić.

Chłopaki w las.

Otto uciekał ściekiem. Taki kanałek z ustępu wyprowadzający nieczystości poza palisadę. Czołganie-nurkowanie i bezpiecznie za palisadą. Śmierdząco ale bezpiecznie. Po perypetiach odnaleźli się, znaleźli jakiś strumień i odpoczywać.

Ogarnęli się, nosze dla kumpla (nadal nieprzytomnego; obitego na fioletowo) i w drogę. Kolejna stanica. Znowu wozy. Mijamy łukiem i dalej. Nocleg, pobudka, trakt wymijanie wozów (chłopaki chowali się w lesie) i dalej w drogę.

Do Middenheim w końcu dotarli. Poszukiwanie gospody, cyrulika itd. Smarowanie, dochodzenie do siebie takie tam bzdety. Szukamy pracy.

Czyszczenie kibla ich nie interesowało, Gildia Kupiecka zaproponowała stawkę głodową za ochronę karawan więc jedyna rozsądna oferta - Strażnicy Kanałowi.

Pierwszy dzień razem z Młodym, Albertem i Hansem nadzór nad 8 więźniów czyszczących kanały pod Middenheim. Gadka o niczym, nudy i... Więźniowie trafili na coś zawalającego dno kanału. Po wydobyciu - skrzynia. Stalowa, solidna. Jedna z wozu...

Ot nie uwierzycie jakie śmieci ludzie do kanałów wrzucają. Wiadomo, staramy się kontrolować wyjścia ale nigdy nie wiadomo ile ich tam nielegalnych jeszcze jest. Ale co będziemy nudzić - chodźcie chłopaki na piwo, Młody przypilnuje więźniów.

Poszli na piwo, dobre, w niewiadomojakiej gospodzie, dwie kolejki, pogadanki i wracamy.

I jak Młody? Wszystko OK? Wszystko OK. I porozumiewawcze spojrzenia.

Graczom lampeczki nad głowami "błysk" i już główka pracuje ;]


Prowadziło się trochę gorzej niż poprzednio. Docieramy się, dopasowujemy. Jeszcze kilka sesji i będzie tak jak być powinno. Pewnie przyjdą w 5 za tydzień mimo, że próbowałem zniechęcić. W następną środę upitolę komuś jakąś kończynę ;]
1
Notka polecana przez: Ifryt
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Ifryt
   
Ocena:
0
Całkiem fajnie się czyta te perypetie warhammerowych wagabundów. :)

Tak się zapytam, te nieszczęścia niziołka wynikły z kiepskich rzutów czy z decyzji MG?

Podobały mi się przytoczone oferty pracy. To przecież nie powinno być tak, że BG mogą wybrać tylko to zadanie, wokół którego kręci się fabuła. Mogą przecież np... szorować kible. :D
22-07-2010 09:58
de99ial
    Mogą :D
Ocena:
+1
Nizioł władował się w kłopoty w wyniku swojej niezręczności - innymi słowy oblał test skradania się. Dwa razy - za pierwszym wyszedł obronną ręką, ale pchał się dalej.

Otto miał ochotę czyścić te kible - po przygodach w kanałku oczywiście. Reszta go spacyfikowała.
22-07-2010 10:17
~gremlin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wszystko zajebiscie,ale zeby zapomniec o tym,ze moj czcigodny niziol ukradl skrzyneczke z oregano to nie napisales! To byl punkt zwrotny calej sesji ! :P ;D aha i te wozy SA nasze ;p
22-07-2010 20:16
de99ial
    Gremlin ;]
Ocena:
0
Jasssne ;]
23-07-2010 10:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.