» Blog » Back to the Neuroshima - Front
07-07-2011 10:55

Back to the Neuroshima - Front

W działach: Neuroshima, różne, RPG, inne | Odsłony: 61

Back to the Neuroshima - Front
Tekst oryginalnie powstał dla Prawdy - taka kontrgazeta dla Wieści z Frontu (które, swoją drogą, narodziły się w wyniku mojego pomysłu). I tam był pierwotnie opublikowany. Tutaj w nieco poprawionej wersji. Nieco, bo nie chciałem zmieniać oryginalnego brzmienia. A można byłoby zmienić sporo.

Opisuje bardzo ogólnikowo moje spojrzenie na Front, Posterunek i inne związane z tymi elementami aspekty świata NS. Oczywiście całość wpasowuje się w kontekst opisany w NS: Alternative i Rustbooka. Może komuś się spodoba i sam dziabnie podobną tematykę?

To efekt przemyśleń i rozmów z różnymi ludźmi na temat Molocha, świata NS i całej reszty. M.in. krótkiej ale bardzo przyjemnej rozmowy z MOraczem (Pozdrawiam!), która miała miejsce na jakimś Falkonie.

Grafika znaleziona w odmętach sieci.
_____________________________________________________________



Chodź no tu młodziak. Taaa, wiem co o mnie mówią. I co z tego? Myślisz, że chociaż połowa tych plotek jest prawdziwa? Jakbyś tak myślał, nie przyszedłbyś tutaj. I tu cie trafiłem, nie?

Dobra, skończ pieprzyć. Siadaj i dawaj te wódę. No nie wierzę, że nie przyniosłeś! Co ty? Nie słyszałeś co o mnie mówią? Nie no, miałem nadzieję, że akurat w tę plotkę uwierzysz i weźmiesz ze sobą kilka procentowych napoi. Nic to... Jakoś damy radę na sucho. Dziś, bo jutro lecisz do miasteczka po wódę. Tak, wiem, że to trzy dni drogi stąd z buta, ale ty masz ten fajny motorek więc zajmie ci to ze dwie godzinki. I przy okazji kupisz mi zapasy.

Po coś tu przylazłeś, nie? Więc jak chcesz to usłyszeć to rób co ci każę i nie marudź. Ciesz się, żem nie jest pedałem, bo bym ci kazał inne rzeczy robić... hehehe. Ale masz minę? Chcesz od początku? Od początku co? Mam cię od początku opie*dalać? A, od początku historię Frontu? No dobra...

Zaczęło się to gdzieś w okolicach 2040. Jak wiesz pierwsze pogłoski o powstaniu Molocha pochodzą mniej więcej... Co? Mam się przedstawić? No dobra.

Nazywam się Kasparov. Tyle ci musi wystarczyć na początek. Resztę sam sobie dopiszesz. Już Wy pismacy potraficie dopisywać, ja dobrze pamiętam. A pamiętam wiele. Pytasz ile mam lat? A na ile wyglądam? Na 120?! No dzięki, to już tak źle ze mną? K**wa...

Co? A przepraszam, zamyśliłem się. Wiesz, tak po prostu zamyśliłem się, kapujesz wspomnienia. Tak, o ataku Molocha, ale dla mnie cenniejsze są te sprzed 2020. Dziwisz się? Chłopcze, jak Moloch pierdyknął miałem 24 lata. Tak, byłem już wtedy w wojsku. Nieważne gdzie służyłem. Ważne jest to co się dzieje obecnie. Te kłamstwa mnie dobijają. Ja rozumiem, że przed cywilami trzeba pewne rzeczy ukrywać, ale żeby zaraz mordować ludzi tylko po to, aby propaganda była wiarygodna? To już przegięcie.

Wracam do początku. Zaraz... O czym to ja miałem ci opowiadać? O Froncie? Synek, zapamiętaj sobie jedno – nie ma czegoś takiego jak Front. Nie ma i nie było. Nie no, był. Na samym początku i trwał może ze dwie godziny.

Co wiesz o Posterunku? Taa... To co wszyscy czyli gówno.

Posterunek ma korzenie w wojskowych strukturach USA. Ci ludzie to nikt inni jak zmutowana armia Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki. Takie są korzenie Posterunku. I na samym początku był wędrownym obozem. Zwiadowczym. Jego zadaniem było rozpoznanie terenu, ocena sytuacji, namierzenie wroga – krótko mówiąc: zwiad. Skąd wiem? Bo dowodziłem tą misją. Tak, to była misja zlecona przez naukowców żyjących w tajnej bazie ukrytej pod powierzchnią Arizony. No wiesz, była sobie baza, tajna jak cholera. Byli tam naukowcy, którzy robili eksperymenty dla wojska. Tajne eksperymenty więc mieszkali tam z rodzinami. Takie zabezpieczenia, rozumiesz? No i jak pizgnął Moloch to wszyscy w tej bazie przetrwali. Tylko nikt nie wiedział co się tam na górze do diabła dzieje. Wtedy, po jakimś czasie, zebrali się jajogłowi z twardogłowymi i doszli do wniosku, że trzeba przeprowadzić zwiad. No i padło na mnie, wtedy jeszcze kapitana.

Tak więc pierwszy Posterunek był wędrownym obozem zwiadowczym. Kiedy wróciliśmy i przedstawiliśmy zebrane informacje wybuchła burza. Tym bardziej, że wróciliśmy tylko w 1/3 stanu początkowego. A mieliśmy najlepszy dostępny sprzęt. Nieważne.

Narady trwały kilka tygodni. Potem zapadła decyzja: zbieramy sprzęt i opuszczamy bazę. Jeszcze do niedawna ta baza stanowiła magazyn zaopatrzeniowy dla chłopaków z dzisiejszego Posterunku. Przynajmniej jak ja tam jeszcze służyłem to tak było. Teraz chyba już im się nawet to wyczerpało. Skąd wiem? A po co Posterunek wchodził w koalicję z Nowym Jorkiem? No widzisz, myślenie nie boli.

Dobra. Wracając do sedna – wyszliśmy na powierzchnię aby walczyć z tym „czymś” co zaatakowało ludzkość. I od razu musieliśmy spier*alać. Słuchaj, dostaliśmy tak ostro po dupach, że trzeba było wrócić do bazy po kolejne zapasy sprzętowe. Tak właśnie – źle podeszliśmy do sprawy. Trzeba było opracować taktykę. Ale zanim opracujesz taktykę potrzebujesz informacji o przeciwniku. Nawet bardzo ogólnych ale ich potrzebujesz.

Więc rozpoczęła się obserwacja Molocha. I wiesz co? Nagle okazało się, że nie jest on wcale takli agresywny jak nam się wydawało. Był, owszem, ale na początku swojego powstania, ale teraz już nie. Okazało się bowiem, że wleźliśmy w strefę kontroli. Strefa kontroli to taki pas o szerokości około kilometra rozciągający się wzdłuż granicy samego Molocha. Tam nie wchodzi nic. Poza jego maszynami. I na dodatek tylko tymi, które mają aktualne kody dostępu. Jak wracały jakieś z przestarzałymi, były traktowane jak wszystko inne wkraczające na ten teren – ołowiem. Pas ma niezmienną wielkość i przesuwa się razem z granicą Bestii. Ostatnio było to kilka metrów na miesiąc. Niewiele, ale te kilka metrów jest utracone na zawsze. Wracając do meritum – Moloch siedział u siebie i coś pewnie robił. Ale poza swoje granice wychylał się raczej rzadko. Nie no. Owszem, od czasu do czasu ruszały jakieś potężne konwoje. Zwłaszcza jak zlokalizował jakąś fabrykę albo kompleks przemysłowy. Wtedy z jego trzewi wypływał konwój. Konwój to kilkaset maszyn różnej wielkości, przeznaczone do różnych celów. Właśnie z takich konwojów narodziły się Enklawy. Z mniejszych powstawały mniejsze Enklawy, a z jeszcze mniejszych zwykłe fortyfikowane obiekty. Wszystko cierpliwie czekało na przybycie głównej granicy, I nawet jeżeli dzieliło taką enklawkę od granicy kilka metrów nic nie ulegało przyśpieszeniu – wszystko działo się zgodnie z własnym rytmem.

My, jako Posterunek, próbowaliśmy powstrzymywać konwoje. Udało nam się to może ze cztery razy. Na kilkadziesiąt. Dowództwo szybko doszło do wniosków, że nie warto tracić sprzętu i zarzucono te próby. Owszem, i tak znajdowali się ochotnicy, którzy chcieli spróbować, ale tacy nie dostawali sprzętu z Posterunku. Musieli iść z własnym i kombinować. Czasem im to wychodziło, ale najczęściej nie wracali. Po prostu.

Ok. Więc jest sobie Moloch. Moloch siedzi u siebie i coś kombinuje, coś szykuje. Czasem puszcza konwój. I mniej więcej co dwa miechy przesuwa swą granicę o dwa trzy metry. W sumie niegroźnie to wygląda, nie? Do takich samych wniosków dochodzili inni. Także ludzie spoza Posterunku.

Nie zrozum mnie źle. Moloch to i tak kawał skur*ysyna. To jest ostateczny wróg ludzkości. I on coś na pewno knuje. Coś takiego, że jak zdecyduje się na nas ruszyć, to będzie jedna wielka ch*jnia z kutasówą i grzybnią. Wierzysz w to, że będziemy w stanie zatrzymać tego potwora? Ja szczerze wątpię, nawet jak się zjednoczymy. Ale ludzie, którzy go nie widzieli, nie wierzą w jego istnienie. No bo niby czemu mieliby uwierzyć? Co on? Łazi im po podwórku? Atakuje ich bydło albo sąsiadów? Nie. Więc ch*j z nim.

Dowództwo Posterunku zauważyło te przejawy wątpienia, więc postanowiono nie przeszkadzać konwojom Molocha. Tylko, że ich było jakoś mało. No owszem, poszedł jeden gigant na południe, ale wątpię aby ktoś jeszcze tam o tym pamiętał. Oni tam bawią się z Neodżunglą. Dla nich to jest zagrożenie, a nie jakiś tam Moloch z północy.

I w tym momencie ja odpadłem. Nie spodobał mi się następny pomysł. A właściwie rozwinięcie pomysłu.

Widzisz, Posterunek obserwując Molocha stworzył linię. Taki pas Posterunku, ciągnący się wzdłuż granicy pasa kontroli Molocha. I ten pas Posterunku ma dwa zadania. Pierwsze – obserwować Molocha, jego poczynania, działania i takie tam. Drugi – nie dopuszczać do Molocha ludzi, którzy stanowiliby dla niego materiał badawczy. Bo po ludzi też się wybierał – a Ty myślisz, że Juggernauty to mit? Jeden z takich mitów urwał mi nogę, a byłem w PWku, jednym z najcięższych. Teraz mam tę sztuczną, ale bez przeglądów niedługo siądzie. Każdy wszczep potrzebuje przeglądu. A mi się już nie chce fatygować do Uranopolis. Czemu tam? Bo tylko tam znajdę człowieka, który potrafi to zrobić. Na Posterunek nie wrócę.

My tu gadu gadu, a historia stygnie.

No więc był ten pas Posterunku. I jak zbliżali się jacyś narwańcy, którzy „chcieli kopać stalowy tyłek” to nasi ludzie zbierali PWki, kilka pojazdów, trochę samobieżnych maszynek i jechali takim narwańcom sklepać papę. Kończyło się to szybkim odwrotem narwańców. Słyszałeś o tym piekle na froncie? O chemii lecącej w powietrze? O bezdusznych maszynach, przyjmujących granaty na klatę? To faktycznie miało miejsce ale na samym początku, kiedy wleźliśmy na pas kontroli Molocha. A teraz nasi ludzie odtwarzali te warunki przy pomocy własnego sprzętu. Po co? Ano po to, aby wszystkich zniechęcać do takich głupich pomysłów. I jako tako działało, nie? Ale jak wszystko – tylko przez jakiś czas.

Więc zaczęto wydawać „Wieści z Frontu” k**wa jego mać. Gazeta pełna kłamstw, propagandy i innych gówien. Normalnie jakby Moloch nie palnął to mogłaby konkurować z innymi poczytnymi tytułami – jak New York Times czy inny Waszyngton Post. A tak nie ma konkurencji. Koniec retrospekcji – WzF miało opisywać „rzeczywistość na Froncie” oraz „przebieg walk z Molochem”. I miało trafiać przede wszystkim na tereny, na których ludność wątpiła w istnienie Molocha. Wtedy jeszcze byłem, ale następny pomysł sprawił, że odpadłem. Uciekłem stamtąd. Po prostu.

Nie no. Wiem, że Moloch to zagrożenie dla całej ludzkości. Wiem jak bardzo jest potężny, ale to co wymyślili ci ludzie i co realizują od jakiegoś czasu, to przegięcie.

Wymyślili sobie, że skoro Moloch nie jest za bardzo aktywny poza swoimi granicami to trzeba się pod niego podszyć. I wiesz co? I oni to robią. Cały czas. Nieustannie. Pochłania to niesamowite ilości surowców, ale propaganda musi być wiarygodna.

Przygotowano plany jego maszynek. Przygotowano plany działania i wio! Całość ruszyła. To wszystko, co się teraz dzieje, to jedno wielkie kłamstwo. Mistyfikacja, propaganda przygotowana i prowadzona przez Posterunek i Nowy Jork po to, aby przekonać niedowiarków, że Moloch jest zagrożeniem. Jak już mówiłem, Moloch jest zagrożeniem, ale metody obrane przez Posterunek są bardzo niefajne. Bardzo.

Słuchaj chłopcze, oni zabijają setki niewinnych ludzi tylko po to, aby przekonać ich do swoich racji. Te setki pewnie już przeszły w tysiące, a niedługo przejdą i w dziesiątki tysięcy. Wiesz co w tym jest najgorsze? Ano to, że Moloch wymknął się obserwacji. Wykorzystał zamęt wywołany przez Posterunek i przemycił trochę swego sprzętu. Ile tego było? Ile tego jest? Nikt teraz nie wie. Może być tego kilka sztuk, a może być kilkanaście tysięcy. Po prostu Posterunek zajęty swymi gierkami nie może już pełnić swojej roli i ma nieszczelny pas. Moloch z tego korzysta i tak naprawdę niewiadomo co ani w jakich ilościach wysyła poza swoje granice. Nie wiadomo czy to tylko zwiadowcy, czy też jacyś inżynierowie czy bazy. Dowiemy się, a jakże! Ale będzie dla nas wtedy za późno.

Teraz inna sprawa – jak myślisz chłopcze, co się stanie jak reszta świata dowie się o tych kłamstwach? Nie no ja wiem, że w ten artykuł to niewielu uwierzy, ale jak już ktoś zdobędzie dowody – wiesz co się stanie? Ludzie się zjednoczą, owszem, ale przeciw Nowemu Jorkowi i Posterunkowi. I skończy się to jedną wielką masakrą. Będzie mocno niedobrze. Bardzo mocno.

Czasami myślę sobie, że Moloch dobrze o tym wie. Dlatego siedzi sobie spokojnie i szykuje się do zadania ciosu łaski. Czemu ciosu łaski? Bo go wyręczymy i sami się pozabijamy. A on wtedy otworzy swoje trzewia, popatrzy na resztki ludzkości z politowaniem i dokończy dzieło naszych własnych rąk.

Już wiesz czemu piję? Sam życia sobie nie odbiorę, przynajmniej nie gwałtownie, a jakoś umrzeć trzeba, nie?

Dobra, masz jakieś pytania? To wal śmiało. Z chęcią odpowiem, a przecież na pewno masz jakieś pytania bo o wszystkim Ci jeszcze nie opowiedziałem. O wszystkim co chciałbyś wiedzieć, nie?

Skąd pogłoski o Froncie i piekle, które tam ma miejsce? Słuchałeś mnie wcześniej? Na pewno? Dobra, powiem jeszcze raz.

Zbierała się ekipa narwańców, nieważne czy gangerów, młokosów z nadmiarem testosteronu czy innego tałatajstwa. Ważne, że mieli niezły pomysł – jedziemy na Front kopać tyłki w słusznej sprawie! Zbierali się w ekipy, zbierali sprzęt i wio! na północ. Pełni entuzjazmu trafiali nagle na dziwaczny widok – kilkanaście maszyn, część humanoidalnych różnych gabarytów, część kroczących i część na kółkach. Maszynki szybko uczyły ich pokory przy pomocy dużych ilości ołowiu, chemii i gazów bojowych. Ci co przetrwali – a zawsze tacy byli – wracali do siebie przerażeni. I opowiadali o piekle Frontu. Bo kurde! jeżeli my nawet nie dotarliśmy do samej linii tylko natknęliśmy się na jakąś zbłąkaną ekipę maszyn, to jak tam musi być? Piekło! Pewnie do dziś są przekonani, że to Moloch skopał im tyłki. A tak naprawdę tym oddziałem maszyn była ekipa Posterunku. Część PW, część pojazdy jeżdżące, a część maszyny zdalnie sterowane. Wiedzą o tym oficerowie Posterunku i naukowcy oraz grupa wtajemniczonych. Reszta pełni swe obowiązki nieświadoma niczego. Rozumiesz już teraz?

Skąd maszynoludzie i mutanty? Racja, pojawiają się nowe i w bitwach wiele tego tam jest.

Odpowiedź jest brutalnie prosta – to wyniki, najczęściej nieudane, eksperymentów. Tak, eksperymentów. Na Posterunku jest kilkudziesięciu albo i więcej naukowców. I to takich z górnej półki, że się tak wyrażę. W tym specjaliści od biotechnologii, modyfikacji genetycznych i cybernetyki oraz protetyki. Plus jeszcze tabun innych. I wszyscy oni prowadzą eksperymenty. Dużo eksperymentów i praktycznie w każdej dziedzinie. Najlepsze – dla nich oczywiście – jest to, że mają zupełnie wolną rękę. Nic dziwnego, że większość to wyniki nieudanych prób ulepszenia człowieka. I te wyniki wypuszcza się na pola bitew, że niby to Moloch je wyprodukował. Wiesz co Ci powiem? Moloch produkuje maszynoludzi, ale są oni dużo lepiej skonstruowani niż ci posterunkowi. Widzisz, Moloch ma za sobą kilkanaście albo i kilkadziesiąt lat intensywnych badań, a Posterunek dopiero zaczyna. Ale kogo to obchodzi? Teraz już wiesz.

Skąd ci naukowcy biorą materiał na te eksperymenty?

To jeden z tych aspektów, które zdecydowały o moim opuszczeniu szeregów Posterunku. Po pierwsze – w ręce naukowców oddawani są ci z żołnierzy, którzy się komuś narażą. Nieważne czy odmówili wykonania rozkazu, czy kogoś obrazili albo pobili. Dzięki takim karom dyscyplina jest na bardzo wysokim poziomie, ale wybryki i tak się zdarzają. To po pierwsze. Musi być po drugie bo mieliby za mało materiału do prowadzenia swych badań. Słychać co jakiś czas o tym, że takie a takie miasteczko w takim a takim stanie zostało najechane przez Molocha? To właśnie robota Posterunku. Tak, specjalnie spreparowana, przygotowana i przeprowadzona akcja, włącznie z wcześniejszym nadejściem zwiadowców. Wiesz co jest w tym bardzo interesujące? Moloch podsyła także własnych zwiadowców i nigdy tak naprawdę nie ma pewności komu te blaszaki zbierające informacje służą. Jest kilka oficjalnych raportów z takich akcji – oczywiście ściśle tajnych – mówiących o tym, że część zwiadowców wysłana na to miejsce nadal tam pozostała i zbierała informacje o przeprowadzonej akcji. Dasz wiarę? Prawdopodobnie Moloch dobrze wie, co ludzie wyczyniają i się zastanawia po jaką cholerę?! Po trzecie – z pól bitew często docierają informacje o tym, że pojawiła się kolejna maszyna chwytająca ludzi. To też najprawdopodobniej dzieło posterunkowych. Jakkolwiek spotkałem się z informacjami, że były jakieś maszyny, których dowództwo nie wysyłało. Wniosek? Moloch, korzystając z akcji Posterunku, podsyłał swoich aby nazbierali mu dobrego materiału do badań. Ładnie, nie?

Mam jakieś dowody?

Stary, rusz łepetynką. Co jest taką charakterystyczną cechą Molocha? Ech... Ciężko u Ciebie z kapowaniem, nie? Dobra podpowiem ci – brak władzy centralnej. Nie ma takiego miejsca w całej sieci Molocha, które kontrolowałoby całą resztę. Nie ma, albo my nie potrafimy go zlokalizować. Ja stawiam na nie ma. Molocha nie da się wyłączyć jednym precyzyjnym trafieniem w jakiś określony punkt. Trzeba równać wszystko z ziemią. Podobnie wygląda walka z jego maszynami – nigdy nie ma pewności czy ta tzw. Matka faktycznie pełni kontrolę czy też nie. Czy są jakiekolwiek Mózgi na polu bitwy czy wszystkie maszyny po prostu działają razem. Widzisz, na samym początku, kiedy jeszcze walczyliśmy z Molochem a nie z propagandą, kilku naukowców zauważyło pewne zjawisko. Znasz albo na pewno słyszałeś o Łowcach, nie? Pojedynczo są głupie jak buty i dają się złapać na prymitywne wręcz pułapki. Ale jak natrafialiśmy na ich większą liczbę, tak powiedzmy powyżej 10, nagle działali jakoś tak bardziej w zespole. Jak rój. Jakby nagle zyskali na inteligencji. Jakby ich pojedynczo prymitywne procesorki połączyły się w jeden zestaw, świetnie skonfigurowany i doskonale ze sobą współgrający, jednocześnie wspierający się wzajemnie w obliczeniach. A nie widzieliśmy w pobliżu żadnej Matki ani Mózgu! I byliśmy pewni, że nie było tam innych maszyn, nawet drobnicy! Skąd ta cwaność? Skąd nagle ten wzrost wydajności? Z połączonej sieci. Każdy jej element jest samodzielną jednostką decyzyjną, potrafiącą działać w oderwaniu od reszty. Różnią się jakością, owszem, ale zawsze mogą działać samodzielnie. Moloch składa się właśnie z takich elementów, z niezliczonej liczby takich samodzielnie „myślących” składników. Z ich współpracy, z ich połączenia wyłania się oblicze Bestii, z którą musimy walczyć. Teraz już wiesz czemu udało się zatrzymać tylko kilka konwojów maszyn. A te maszyny, z którymi walczymy obecnie.... No dobra, walczycie obecnie, potrzebują nadzoru inaczej głupieją. Nie, to jest złe określenie. Bez nadzoru te maszyny po prostu robią to, do czego zostały zaprogramowane. Bo były programowane przez ludzi, łapiesz? Albo bazy – każdą kieruje jakaś SI. A SI to centralizacja władzy, czyli coś co w Molochu nie występuje, łapiesz? Centralizacja władzy to coś co ludzie robią instynktownie. I przechodzi to na inne dziedziny życia. Także na narzędzia szerzenia propagandy. Oto moje dowody!

Powiedz mi jeszcze jedną rzecz – skąd ludzie mają informacje o Molochu? Nie mam tu na myśli plotek o wyglądzie, ale sprawdzone informacje o tym jak działają jego bazy, w jaki sposób zorganizowany jest w swych trzewiach, jak wygląda na tyłach. Masz jakiś pomysł? To ja Ci powiem kilka rzeczy. Pierwsza i najważniejsza – na teren Molocha ludzie nie wchodzą. Nie ma szans. Jeżeli ktoś, ktokolwiek, mówi Ci, że był na terenie jego bazy albo na terenie którejś z enklaw – wciska kit. Chyba, że byli na terenach bazy stworzonej przez maszyny zaprogramowane przez posterunkowych. To tak, tam da się wejść, ale na prawdziwego Molocha – nigdy! To jedna z tych rzeczy, które są niezmienne. Druga sprawa – tyły Molocha i to co się dzieje w Kanadzie. To lipa! Stary, to drobiazgowo opracowana propaganda dla mas, żeby ludzie uwierzyli. Uwierzyli w to, że nie wszystko stracone, że jeszcze ktoś przetrwał 5 września z 2020 roku! Moloch rozciąga się na całą Kanadę, aż po Alaskę! Skąd to wiem? Heh... Jeszcze pod koniec 2030 roku nasza baza – tak, ta z której wywodzi się Posterunek – otrzymywała transmisje z satelity. Co prawda był to satelita meteorologiczny, ale fotki kontynentów docierały. Ostatnia jest z listopada 2030 roku i na niej już widać rozmiary tego stalowego fiuta. Co potem z satelitą? A skąd mam wiedzieć? Więcej się nie odezwał. Myślę, że któregoś dnia chłopcy z Orbitala opowiedzą o tym co widzą – a wtedy Posterunek będzie miał duuuże kłopoty. No a Moloch od tamtego czasu pewnie się rozbudował. Cholera wie dokąd teraz sięga.

SMART? Aaaa.... Moloch w Neodżungli?

Pamiętasz jak mówiłem Ci o tym gigantycznym konwoju maszyn, który został przepuszczony? Ten, o którym pewnie na południu już niewielu pamięta? SMART to najprawdopodobniej efekt końcowy prac maszyn z tamtego konwoju. Nie mam pojęcia jaki ma związek z samym Molochem. Będzie czekał na niego czy raczej będzie z nim walczył? Nie mam pojęcia. I chyba nikt tak naprawdę nie ma.

Co myślę o Molochu? Dobrze, że o to zapytałeś.

Słuchaj, nie chcę aby ktokolwiek mnie źle zrozumiał. Dużo naopowiadałem o Posterunku i jego brudnych zagrywkach. O tym w jaki brzydki sposób zabawia się z resztą ludzi. I ktoś mógłby dojść do wniosku, że Moloch wcale nie jest taki zły, że ten cały Posterunek jest o wiele gorszy. To nie tak. Moloch to rzeczywiste zagrożenie dla CAŁEJ ludzkości. Nie ma większego zagrożenia niż on. Co z tego, że siedzi spokojnie? Co z tego, że tylko od czasu do czasu coś robi poza swoimi granicami? To nie jest dobry wujek z północy, który czasem coś spsoci ale summa summarum jest niegroźny. Jest zajebiście groźny. On coś szykuje. Coś bardzo nieprzyjemnego dla nas wszystkich. Pamiętam początki jego istnienia i to co robił. To czego obecnie dopuszczają się posterunkowicze w ramach swej propagandy, a robią straszne rzeczy, w porównaniu do działań Molocha są jak niewinny piknik na polance. Bo to jest tak – Moloch jest maszyną. To co robi Posterunek to tylko to, co WEDŁUG LUDZI może robić maszyna, a nie to co faktycznie może robić. Z Molochem jest taka dziwna sprawa. Ch*jek siedzi u siebie z kilku powodów. Jednym z nich jest... strach to raczej kiepskie słowo. Prawdopodobieństwo, że możemy mu jeszcze zagrozić jeżeli za bardzo się pospieszy. Prawdopodobnie wykalkulował sobie, że nadal stanowimy dla niego zagrożenie, albo stanowilibyśmy, gdyby rozpoczął totalną ofensywę. Nie wiem jaki mu wyszedł procent z tych wyliczeń, ale dla maszyny każdy procent, nawet najmniejszy, jest wystarczająco prawdopodobny. Więc siedzi i się przygotowuje do decydującego ruchu. Czasem wykona jakiś manewr, ale jestem pewien, że zanim podejmie jakiekolwiek działanie dobrze sobie wszystko przeliczy. I jak już podejmuje działanie to my nie jesteśmy w stanie powstrzymać jego ruchów – stalowy kutas nie może pozwolić sobie na błędy. Chociaż czasem mu się zdarzają. Coraz rzadziej dla Twej informacji. Jak już mówiłem, siedzi u siebie i się przygotowuje. A jeżeli już musi coś zrobić wysyła złom. Tak, złom bo cały ten jego sprzęt, z którym do tej pory się zetknęliśmy, to złom w porównaniu do jego możliwości. Nie chce gość ryzykować – nawet jak ludzie coś mu rozprują to niewiele na tym skorzystają. Jak myślisz chłopcze, jakie są prawdziwe możliwości Molocha? Nie masz pojęcia? A natknąłeś się albo słyszałeś o maszynkach Smarta? No właśnie. Smart nie ma takich hamulców jak Moloch. On wykorzystuje najnowsze zdobycze technologiczne bez wahania. I jest w tym zajebisty. To teraz porównaj sobie Smarta i jego możliwości z Molochem. I co wychodzi Ci z tego porównania? Tak właśnie – ch*jnia. Ch*jnia z kutasówą i grzybnią. Dla nas, ludzi. Tak więc Moloch to najgorsza rzecz jaka mogła się nam przytrafić. I nie powinniśmy go ignorować.

To wszystkie pytania? Dobra. Jakby co wiesz gdzie mnie szukać, ale jeżeli Twoja gazeta trafi do kogoś z Posterunku to raczej krótko pożyję. Eeee tam, nie przejmuj się. I tak w końcu muszę umrzeć.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.